Sprzedaż online z roku na rok zyskuje coraz wyższy udział w handlu. Ubiegły rok dla polskiej branży e-commerce był okresem prężnego wzrostu. Dla wielu rodzimych firm był to również czas wejścia na nowe rynki, wnikania do kolejnych kanałów sprzedaży oraz zwiększania swojego udziału w tym obszarze. Kupuje się wszystko, od drobiazgów, przez produkty spożywcze, aż po samoloty i statki.

40 mld zł do wzięcia

Liczba internautów kupujących online w Polsce rośnie systematycznie od kilku lat. Obecnie 54% Polaków korzysta z tej formy robienia zakupów, a wartość polskiego rynku e-commerce wyceniana jest na 35-40 mld zł. Tak wynika z najnowszego badania przeprowadzonego przez Gemius dla Izby Gospodarki Elektronicznej. Już dziś jesteśmy piątym największym rynkiem e-commerce w Unii Europejskiej. Za kilka lat mamy okazję przegonić Włochy. Nie ulega wątpliwości, że polski rynek e-commerce w najbliższych latach w dalszym ciągu będzie się dynamicznie rozwijał, a wprowadzenie zakazu handlu w niedziele może tę tendencję zdecydowanie przyspieszyć. Otwiera to polskim sprzedawcom zupełnie nowe możliwości rozwoju. Branża e-commerce zyskała dzięki temu idealną okazję, by przyciągnąć do siebie ruch ze strony klientów dokonujących dotychczas zakupów w niedziele. Wszystko wskazuje na to, że Polacy przekonali się, że zakupy online są nieskomplikowane, wygodniejsze, ale także tańsze i absorbujące mniej czasu niż te w sklepach stacjonarnych. Retailerzy nie przetrwają już zatem bez obecności w preferowanych kanałach swoich klientów. Muszą w pełni zintegrować kanały sprzedaży aby się rozwijać. Obecnie handel elektroniczny zdecydowanie wykracza poza „kupowanie czegoś na stronie internetowej”. Rosnąca liczba kupujących zatem nie dziwi. Jednocześnie rozwojowi handlu elektronicznego towarzyszy tworzenie sklepów i centrów handlowych nowej generacji. Obecnie sklepy stacjonarne w wielu przypadkach służą głównie funkcjom wystawienniczym i wizerunkowym, podczas gdy większość biznesu odbywa się w świecie wirtualnym. Ciekawym przypadkiem są tutaj niedawno otwarte sklepy stacjonarne przez eobuwie.com.pl czy iperfumy.pl.

Druga strona medalu

Jednak to ta druga strona medalu, czyli prawie połowa niekupujących online (46%) pokazuje jak wielki potencjał drzemie jeszcze w tej branży. Główną przyczyną nie dokonywania zakupów online w tej grupie jest chęć obejrzenia produktu przed zakupem. Kolejne 30% ankietowanych nie kupuje w sieci ze względu na przyzwyczajenie do tradycyjnych kanałów sprzedaży i z obawy o bezpieczeństwo. Jednym z powodów nie kupowania online według ankietowanych są również zbyt wysokie koszty dostawy. Szczegóły przedstawia poniższa grafika.

Polska na tle reszty świata

Jak wynika z raportu „Nowe Tygrysy Europy” przygotowanego przez PayPal i Deloitte, głównymi powodami ekonomicznego sukcesu krajów z regionu Europy Środkowej jest przejście w stronę gospodarki cyfrowej oraz rosnący udział przychodów z e-commerce (wzrost o 200% od 2007 roku). Odsetek przedsiębiorstw przyjmujących zamówienia online wzrósł w tym czasie w Europie o 81 procent. Platformy sprzedażowe rosną szybciej niż tradycyjne sklepy. Roczne obroty na platformie Allegro są szacowane na ponad 15 mld złotych, a zgodnie z informacjami podanymi przez PMR Consulting & Research do serwisu należy już 41 procent rodzimego rynku. Allegro powinno jednak czuć na plecach oddech zagranicznych konkurentów. Do Polski wchodzą bowiem więksi międzynarodowi gracze. Chiński potentat Alibaba uruchomił już polskojęzyczną wersję Aliexpress, które według nieoficjalnych danych co miesiąc odwiedza kilka milionów internautów. Wejście na polski rynek kolejnego gracza nie powinno być rozstrzygane w kategorii „czy” tylko „kiedy”. Mowa oczywiście o Amazonie. Ten amerykański gigant wyceniany jest obecnie na 150,8 mld dol. co czyni go najcenniejszą marką na świecie. Jak polscy producenci poradzą sobie z rosnącą konkurencją? Czy będą otwarci na nowe rynki? W mojej ocenie wejście największych światowych graczy nie pozostanie bez echa, a przedsiębiorcy będą zmuszeni dostosować się do nowych realiów i skupić na wywalczeniu przewagi konkurencyjnej. Rynek e-commerce w Polsce jest w fazie dynamicznych wzrostów i wszystko wskazuje na to, że światowi gracze chcą nadrobić stracony czas. W mojej ocenie Polacy coraz częściej będą zaglądali do zagranicznych sklepów internetowych w poszukiwaniu tańszych oraz unikalnych i trudno dostępnych towarów. Nie należy jednak zapominać o tym, że Polski rynek e-commerce jest równie atrakcyjny dla zagranicznych klientów, którzy licznie zaopatrują się w wysokojakościowe produkty polskich producentów. Z tego powodu polskie marki powinny w jak największym stopniu otworzyć się na rynki zagraniczne.

Kim jest polski e-kupujący?

Według Gemius w Polsce mamy 27,8 mln internautów. Ponad połowa deklaruje, że kiedykolwiek zakupiła coś w sieci. W tej grupie są przedstawiciele wszystkich grup wiekowych, z różnym poziomem wykształcenia i o różnej sytuacji materialnej. Czym się kierowali przy zakupie? Szeregiem różnych czynników, ja jednak skupię się na tych największych. Trzy najważniejsze elementy wpływające na decyzje kupujących to niska cena, tania dostawa ale też lojalność.

Wiodąca grupa wśród kupujących są osoby do 49 roku życia z wykształceniem średnim lub wyższym i w 44% przypadków pochodzą z miast do 200 tys. mieszkańców. Co drugi Polak ankietowany w badaniu Masterindex kupuje online ubrania lub obuwie (51%). Inne popularne kategorie produktów to książki (35%), elektronika (33%) i kosmetyki (30%). Coraz częściej decydujemy się również na zamawianie online produktów spożywczych – robi to już 17 procent badanych. Z każdym rokiem przybywa klientów, dla których zakupy w sieci są zupełnie naturalne – to ci najmłodsi. Z drugiej strony przybywa tych, którzy przekonali się, że zakupy online są bezpieczne – to z kolei Ci starsi. Aby utrzymać tę tendencję w 2018 roku, polscy sprzedający powinni skupić się na wdrożeniu bądź rozwoju narzędzi umożliwiających obsługę sprzedaży i jednocześnie wspierających model omichannel. Należy również dodać, że zachowania zakupowe polskich internautów nie tylko różnią się ze względu na płeć czy wiek, ale także z uwagi na styl życia i wyznawane w nim wartości, przyzwyczajenia, poziom wcześniejszych doświadczeń oraz poziom kompetencji informatycznych. Konsumenci lawirują obecnie pomiędzy światem wirtualnym, a rzeczywistym. W efekcie czego, niektórzy dokonują zakupu w sklepie stacjonarnym po uprzednim zapoznaniu się z produktem w sklepie internetowym, a inni oglądają asortyment w sklepach stacjonarnych, aby dokonać zakupu online. W tych przypadkach mamy do czynienia z efektem ROPO i odwróconego ROPO.

Paweł Skrzypczak